-->

środa, 4 czerwca 2014

Let's hit the road!

I znowu dałam ciała! Nie umiem kompletnie wyrobić w sobie systematyczności do prowadzenia bloga. Dzisiaj mam inną wymówkę, baaardzo dużo się działo w maju, remont, plany, teraz wyjazd. Niekoniecznie dobrych rzeczy, niestety. Ale już od trzech dni, mamy nowy wspaniały miesiąc, zaczyna się robić ciepło i przyjemnie, wakacje się zbliżają, matury napisane, więc niedługo wszyscy będziemy szczęśliwi! Macie już jakieś plany wakacyjne? Osobiście mam całą masę, zobaczymy jak to wyjdzie! Tymczasem popiszę Wam o tym, co zwykle pakuje do walizki na wyjazdy, mowa oczywiście o kosmetykach do makijażu, czy też pielęgnacji. Zwykle pakowanie się zaczynam już trzy dni wcześniej. Nie znoszę robić rzeczy na ostatnią chwilę, dlatego takie rzeczy jak pociąg, czy bilet miałam już sprawdzone miesiąc temu. To przerażające, nie? :D Ale podróż ze mną nie jest chyba aż taką tragedią. To już nie mi oceniać.
Piątego czerwca we Wrocławiu będzie koncert Linkin Park!

Tadam! Bilet na Linkinów!

Linkin Park namiętnie słuchałam jak byłam dużo młodsza. To takie spełnienie mojego marzenia z dzieciństwa, zawsze chciałam pójść na ich koncert. Gdy grali w Polsce po raz pierwszy, chyba w Katowicach, to niestety nie mogłam pojechać, więc gdy teraz usłyszałam o tym, że będą grać to stwierdziłam, że muszę pojechać! Ale nie samym koncertem człowiek żyje, we Wrocławiu jest masa innych atrakcji. Uwielbiam Wrocław, kocham to miasto ze względu na to, że mam tam masę znajomych, atmosfera tego miasta jest taka przyjazna. Mam stamtąd mnóstwo wesołych wspomnień. Z przyjaciółkami planujemy pójść do Ogrodów Japońskich, do ZOO, do kina na "Maleficent" (Tego filmu nie można przegapić!), do restauracji koreańskiej, na zakupy, naprawdę dużo mamy do zrobienia, także czekajcie na dużo ciekawych zdjęć. :)
Ale przejdźmy już do sedna. PAKOWANIE!

Proszę bardzo jak się zgrabnie spakowałam! :P Na pierwszym planie moje pidżamy! Po lewo prezenty dla dziewczyn z Holandii i jeszcze obok moje buty.

 Lubię się pakować, chociaż zawsze się stresuję, że o czymś zapomniałam, też tak macie? Pominę takie głupoty jak ciuchy, buty, biżuterię, a przejdę od razu do kosmetyków. Wiadomo, że nie można wziąć całej swojej łazienki. Trzeba się trochę pohamować. Wzięłam mój najnowszy nabytek. Jesteście ciekawe jak się sprawdzi? Może zrobię Wam test na żywo jak wrócę? Podobno ma wiele zastosowań i jest cudowny. Będzie miał ciężki test przed sobą, bo planuję go użyć przed koncertem, żeby doskonale wyglądać przed Chesterem, haha! :D

Pidżamka robi mi za tło, uuups.

Jak widzicie mam aż trzy kosmetyczki! Oj, ale zawsze wolę wziąć trochę więcej! Baza, podkład, korektory i puder, róż, rozświetlacz, bronzer, no same podstawowe rzeczy. A z tyłu w czarnej kosmetyczce pędzelki do malowania. 

(Dwa pokłady, już tłumacze czemu. Mieszam je ze sobą, żeby dostać dobry kolor dla siebie i wtedy też dają świetny efekt. Ale najczęściej używam True Matcha, odstawiłam zupełnie na półkę mojego NYXa.)

I to tyle, kochani! Pobazgrałam Wam trochę o moim wyjeździe i szykowaniu. Dopakuję jeszcze pewnie masę rzeczy i zmykam, bo powinnam jeszcze się przespać, a o 14 pociąg do Wrocławia. Może z kimś się widzimy? :* Ktoś też się wybiera na koncert? Buziaaaki!