Są FENOMENALNE! NAPRAWDĘ GENIALNE! CUDOWNE, WSPANIAŁE, NIE MAM ZŁEGO SŁOWA. Są pięknie wykonane, eleganckie, zgrabne, przyjemnie się je trzyma w ręku. W pierwszym momencie jak ich dotknęłam to trochę się zlękłam bo były twarde, a jak przyłożyłam je do oka to jakby jakaś przyjemna, futerkowa łapka mnie dotykała. Przepraszam za te porównania, ale staram się oddać to jakie miłe mają włosie! :D Gdy się dzisiaj malowałam to osiągnęłam po prostu taki zgrabny, idealny kształt. To było tak łatwe.. I tymi dwoma pędzelkami wykonałam praktycznie cały makijaż oczu. Polecam je serdecznie całym sercem! Kupiłam też pędzel Hakuro 50S do podkładu i wydaję mi się, że trochę się rozczarowałam..(?) Nie wiem, nie jestem zachwycona jakoś specjalnie, jest w porządku, nie mówię, że jest zły. Jest mocno zbity, gęsty, mięciutki. Nie zostawił żadnych smug, to fakt, ładnie nim zbudowałam krycie, ale chyba spodziewałam się czegoś więcej. W ciągu ostatniego tygodnia zbudowałam sobie całą, własną paletkę Inglota. Generalnie cienie Inglota polecam raczej początkującym, naprawdę ciężko zrobić sobie nimi krzywdę bo są dość marnie napigmentowane, łatwo się blendują. Bardzo długi czas zasadzałam się na palety Sleeka, ale koniec końców stwierdziłam, że sama zrobię własną paletę z kolorów, które mi się podobają i których faktycznie będę używać. Tym oto sposobem stworzyłam swoją własną paletę cieni, gdzie mam kolory, które uwielbiam i którymi można wyczarować cuda! Wydaję mi się, że jest bardzo uniwersalna.
(Słaba jakość i przekłamane kolory, strasznie przepraszam!:()
Połyskliwy złoty i róż, matowa czerń, matowa biel, matowy szary, matowy brąz i matowy beż w sam raz do rozcierania. Głęboki granat, perłowy burgund i taki perłowy, królewski fiolet. Kolory bardzo różne, ale wszystkie są w moim stylu, nie jestem fanką mocno kolorowych makijaży oczu, bardziej stawiam na usta. Musiałam też wyposażyć się w mój ukochany eyeliner z L'oreala bo swój zgubiłam (Go też serdecznie polecam!). No katastrofa, dzisiaj rano chciałam namalować sobie kreski i nie mogłam go znaleźć, nie mam pojęcia gdzie się zapodział. No i dalej możemy przejść do faktycznych zakupów z Poznania! Kupiłam dwa suche szampony Batiste. Osobiście jestem fanką suchych szamponów, nawet jeśli wolisz myć włosy codziennie, to dziewczyna zawsze powinna mieć suchy szampon u siebie. Tak w razie czego, nigdy nie wiesz co się wydarzy, a suchy szampon potrafi uratować całą sytuację. Bardzo przydatne są też na wyjazdy. Jadę teraz do Amsterdamu i będę długi czas w podróży, przydadzą się nawet, żeby dodać im odrobinę objętości, wzięłam dwa. Jeden właśnie na objętość, który pięknie, słodko pachnie i drugi tropicalny, który pachnie trochę kokosem i trochę ananasem. To jest chyba główna ich zaleta, mają fajne opakowania, są bardzo duże i pięknie pachną! Kupiłam też bronzer, chłodny, matowy odcień, jestem BARDZO zadowolona, wreszcie znalazłam sobie świetny bronzer i bardzo mnie to cieszy! Dzisiaj miałam już okazję go użyć i świetnie się spisał. Nabyłam też bazę z Catrice, matującą i zmniejszającą pory, niestety jeszcze jej nie przetestowałam. Dwa cienie z Catrice o CUDOWNYCH KOLORACH! Mają taką przyjemną konsystencję, pięknie napigmentowane, cuda! Wcześniej kupiłam sobie też dwie pary butów. Jak widać powoli szykuje się do mojego majówkowego wyjazdu do Amsterdamu. Miałam wybrać się na targi kosmetyczne do Poznania, ale póki co muszę zaoszczędzić, żeby przywieźć sobie jakieś fajne kosmetyki i ciuchy z Holandii, więc odpuściłam, ale w przyszłym roku na sto procent się wybiorę! No, nieźle się rozpisałam, ale trochę tego wszystkiego było! Dawno też się nie odzywałam.
Mam nadzieję, że przyjemnie i spokojnie spędzicie święta z rodziną i życzę Wam też mokrego dyngusa! Smacznego jajka! :* Do napisania, kochani! Wiem, że wpis strasznie chaotyczny i na szybko, ale to pracowity weekend dla nas wszystkich!